Gdybyśmy zapytali o to organ prowadzący te placówki, czyli władze dzielnicy, zapewne usłyszelibyśmy, że tak. Tymczasem w praktyce, jak się okazuje, bywa różnie.
26 maja do Przedszkola nr 81 przy ul. Barkocińskiej, bocznym wejściem od strony ogrodu, wszedł jakiś obcy człowiek, ponieważ drzwi nie były zamknięte. Niezauważony przez nikogo dotarł schodami na pierwsze piętro. Przez otwarte drzwi do jednej z sal dziecięcych dostrzegł leżącą na krześle stojącym przy biurku nauczycielki damską torebkę. Wykorzystując zapewne moment, w którym nauczycielka była zajęta dziećmi, zabrał ją. Wracając z nią tą samą drogą, którą wszedł do przedszkola, zatrzymał się w jednym z pomieszczeń kuchennych. Tu, nadal niezauważony przez nikogo, wysypał zawartość torebki i zabrał aparat cyfrowy, a w nim około 100 fotografii dzieci wykonywanych w różnych sytuacjach przedszkolnych w związku z przygotowywaniem jednego z projektów edukacyjnych. Wyszedł z przedszkola bez przeszkód. Kradzież spostrzeżono dopiero po pewnym czasie, gdy po sprawcy nie było już śladu. Wezwana na miejsce zdarzenia policja będzie miała bardzo trudne zadanie, aby znaleźć mężczyznę, ponieważ nikt go nie widział. Tym razem do przedszkola wszedł złodziej, ale przecież mógł być to każdy inny przestępca, znacznie groźniejszy. Widać więc, że z tym bezpieczeństwem w naszych przedszkolach bywa różnie, i warto chyba się temu dokładnie przyjrzeć. Trzeba podjąć kroki, które poprawią ten stan rzeczy, ale to już jest ważne zadanie dla dyrektorów przedszkoli oraz władz dzielnicy. Mam nadzieję, że rodzice dzieci dopilnują, aby zostało ono zrealizowane.
